Dzien dobry !
Nazywam sie Joanna Rymaszewska i trafilam przez zupelny
przypadek na
strone o rodzinie Rymaszewskich. Otoz znalazlam swoje imie jako studentki
wymiany w Azji i zupelnie rozbawiona poszlam po nitce do klebka - by za
moja imienniczka znalesc duzo innych Rymaszewskich. Zaskoczylo mnie jak
wiele jest osob o tym nazwisku gdyz nasza rodzina zawsze byla przekonana,
ze nie ma nas tak duzo. Na stronie slad mojej rodziny jest niewielki w
postaci mojego kuzyna Piotrka, ucznia gimnazjum z Bialegostoku. Teraz
to juz pelnoletni licealista, oraz jego mamy Barbary.
Otoz jest nas wiecej:
Moja rodzina wywodzi sie z okolic Minska i Slucka,
dokladnie jednak nie wiem skad, gdyz korzenie i historia mojego pradziadka
jest nie do konca mi znana. Postaram sie to opowiedziec dokladnie jak
slyszalam w dziecinstwie i co pamieta moja babcia - jednak jesli cos jest
niedokladnie lub niepoprawnie prosze mi z gory wybaczyc.
Moj pradziadek Bronislaw Rymaszewski urodzil sie okolo
1902 roku w rodzinie kulackiej (ziemianskiej - FR) -
ponoc dosc zamoznej. Posiadali chutor na Kresach. Jego
rodzice to Wiktor i Emilia z domu Ratkiewicz.
Mieszkali kolo Slucka. Pradziadek mial okolo 11 rodzenstwa
ale nie jestem tego pewna. Byl najmlodszy. Wsrod rodzenstwa byl brat Franciszek,
Antoni, siostry Zofia i Katarzyna,
jeszcze jeden brat zeslany na Syberie. Ojca rodziny bolszewicy
rozstrzelali. Co sie stalo z reszta do konca nie wiem, poniewaz w trakcie
rewolucji bolszewickiej rodzina zostala pozbawiona majatku i rozdzielona,
a
Bronislaw uciekal i trafil do Bialegostoku. Babcia mowi,
ze uciekal prawdopodobnie przed wojskiem i mial okolo 14 lat gdy przybyl
do Bialegostoku. Bardzo sie bal i nigdy nikomu nie mowil co sie wydarzylo
i dlaczego uciekal. Pamietam z rodzinnych opowiesci, ze bal sie przesladowan
i czegos jeszcze i nigdy nawet slowem nie wspominal rodzinnej przeszlosci.
Pracowal na kolei, poznal prababke Olge
i juz jako mezczyzna okolo 40 letni mial syna Stanislawa,
mojego dziadka.
W trakcie II - wojny mialo miejsce dramatyczne wydarzenie - odnalazl sie
brat Antoni, ktory walczyl w wojsku po stronie rosyjskiej.
Tutaj do konca nie wiem co sie dokladnie wydarzylo bo moja mama pamieta
dwie wersje, ale najbardziej prawdopodobna to taka, ze uciekal z wojska
i w trakcie ucieczki zostal postrzelony. Poniewaz byl scigany to nie mogl
isc do lekarza, ukrywal sie na strychu u pradziadka Bronislawa, ale w
rane wdalo sie zakazenie i cierpial z bolu. Nie chcial narazac brata wiec
sie powiesil bo bardzo cierpial. Pochowany zostal na bialostockim cmentarzu
i z dziecinstwa pamietam, ze chodzilismy postawic swieczke na jego grobie.
Ale tata nigdy nie chcial mowic czemu ten grob jest tak daleko od innych
grobow rodzinnych ani kto to byl. Antoni mial zone Marie
z domu Ciemkowska i dzieci- prawdopodobnie czworo - Jana,
Bronislawa, Stanislawa i Lidie
gdzies pod Brzesciem. Urodzony okolo 1900
zmarl 1942 - na grobie tabliczka mowila 43 lata nic wiecej.
Wszystkie te informacje sa bardzo niepewne bo pradziadek nigdy o niczym
nie opowiadal i tylko tyle pozostalo w pamieci moich wujkow i ojca. Ja
to przekazuje z informacji mojej mamy i babci wiec tym bardziej moze to
nie jest dokladne.
Po wojnie pradziadek Bronislaw chcial odszukac swoja
rodzine wiec przy pomocy Czerwonego Krzyza rozeslal wiadomosci po dawnych
Kresach o poszukiwanym rodzenstwie. Juz po jego smierci w 1978
odnalazla sie czesc rodziny:
- jego siostra Zofia, ktora w Tarnopolu
wyszla za maz za Wasilewskiego. Mieli 4 synow - Adama,
Wiktora, Lonie i X,
ktorzy nadal mieszkaja w Tarnopolu i Minsku
i ktorych odwiedzalismy i utrzymywalismy potem dlugo kontakty.
- Katarzyna, ktora musiala byc duzo od pradziadka starsza,
bo jej corki byly juz starsze kiedy nas odnalezli a wnuczki byly w wieku
mojej mamy; moja mama pamieta ich wizyte w latach 80tych.
- Franciszek, ktory byl wysoko postawionym partyjnym
dzialaczem kolo Brzescia. Lonia Wasilewski, ktory go
odnalazl nie zostal nawet wpuszczony do domu bo Franciszek sie bal o swoja
pozycje i rodzine, powiedzial tylko ze sie bedzie modlil. Wiecej niestety
nie wiem.
Co do czasow bardziej wspolczesnych i mojej najblizszej rodziny to pradziadek
mial jednego tylko syna - Stanislawa (zmarl w 1967),
ktory ze zwiazku z moja babcia Regina mial trzech synow
- Slawomira, Lecha i Andrzeja.
Slawomir, moj ojciec mieszka w Hiszpanii i ma 4 dzieci
( ja - jestem najstarsza lat 28, potem Robert 18, Karolina
13, Anna 8). Potem wujek Leszek, tez
mieszka w Hiszpanii i ma dwie corki - Zanete - studiuje
w Warszawie i Katarzyne - uczy sie w Madrycie; wujek
Andrzej (zona Barbara), mieszka z rodzina
w Bialymstoku i ma syna Piotrka - ktory
pojawil sie we wzmiance na Pana stronie oraz corke Eweline,
studentke.
Nie wiem jak sie nasza czesc rodu Rymaszewskich moze wpasowac w Pana drzewo
- nie wiem czy w ogole to ta sama rodzina i w sumie z powodu braku konkretnych
informacji trudno nawet doszukac sie punktow wspolnych. Wiecej informacji
ma moj tata, pewnie wiecej pamieta, ma tez jakas pieczec rodowa, ale nie
wiem jaka to pieczec. Sprobuje uzyskac wiecej informacji ale nie wiem
ile to potrwa. Mimo to mam nadzieje, ze kolejna
informacja o rodzie Rymaszewskich sprawila panu radosc.
O mnie samej
- jestem troche starsza od mojej imienniczki Joanny (z
Terespola, vide Rozdzial 13 - FR) za ktorej internetowymi sladami Pana odnalazlam.
Mam 28 lat (2007) i jestem singielka (samotna - FR) w Londynie.
Po studiach w Polsce musial sie chyba we mnie odezwac jakis tulaczy duch
przeszlosci bo zapragnelam zobaczyc inne kraje i bylam na wymianie na wyspach
Kanaryjskich, potem na programie studenckim w Stanach, teraz juz od 3 lat
mieszkam w Londynie i pracuje w councilu (Urzad Rady Miejskiej - FR) planujac
kolejne podroze. Na swieta zaprosilam do Londynu moja mame i mlodsza siostre
Karolinke i razem spedzamy ten radosny czas, one zwiedzaja Londyn a ja ciesze
sie rodzina. A juz niedlugo wybieram sie w podroz do Indochin,
w polowie stycznia jade w backpackerska wyprawe na 6 tygodni!
Pana strona sprawila
mi duzo radosci, to zaskakujace dowedziec sie, ze byc moze rodzina sklada
sie z wielu wielu innych osob, mieszkajacych w roznych stronach swiata.
To wyjatkowe uczucie czytac o losach tylu roznych osob, ktore byc moze
sa jakos ze mna spokrewnione. Wiec dziekuje Panu za wysilek wlozony w
stworzenie tej strony. Mam nadzieje, ze mial Pan udane Swieta - Wszystkiego
Dobrego!!!!
Joanna Rymaszewska
|